niedziela, 26 października 2014

0# Final motivation

Wiem że to może brzmieć śmiesznie i że pewnie spodziewacie się kolejnego napadu za 2-3 dni, ale tak tym razem nie będzie.
Dzisiaj wydarzyły się dwie rzeczy. Czuję się z nimi tragicznie ale właśnie czegoś takiego potrzebowałam bo podobne dwa kopy spotkały mnie w zeszłym roku kiedy mi się w końcu udało.
Po pierwsze byłam u fizjoterapeuty (lata noszenia ciężkiej torby na prawym ramieniu zrobiły swoje) i wiadomo że do masażu trzeba się rozebrać. I kiedy miałam zrobić zwis, a on musiał mnie przytrzymać padło TO pytanie:
-Ile ważysz?
-eee... 63? (w życiu nie przyznałabym się do prawdziwej wagi)
-Tak mało? A myślałem że z 80
Ja pierdolę. Mało się nie popłakałam na tym stole. Kurwa, kurwa, kurwa. Czyli to jednak nie jest tak że mi się wydaje tylko to kurwa zaczyna być poważnie widać. Ratuje mnie tylko to że buzię mam ładną (chociaż im jestem szczuplejsza, tym bardziej zapadają mi się policzki i jest tym ładniejsza) to może dlatego ludzie się jeszcze nie wstydzą ze mną pokazywać.
Druga rzecz. Dostałam snapa od A. z jakąś dupą. Taka bruneteczka, szczuplutka, ładniutka. Kop na dokładkę.
A żeby tego wszystkiego było mało to miałam napad dzisiaj uwaga uwaga o 6 rano.
Ekstrra. 2 z 4 dni wykorzystane.
Może pomyślicie że to źle że zaplanowałam takie napadowe dni, ale chodzi o to że jeśli na przykład będę miała psychiczny głód to pomyślę sobie że przecież mogę poczekać np. do soboty będę mogła zrobić to na spokojnie. A pewnie jak przyjdzie sobota to stwierdzę że nie warto. Poza tym trafią się urodziny, jakiś wyjazd, a ja nie będę musiała zamknąć się w domu bo mam przecież do wykorzystania 2 awaryjne dni, prawda?
Ustaliłam sobie też 4 dni do 1000kcal, żeby uniknąć sytuacji z wczoraj kiedy przekroczenie granicy o głupie 150kcal pociągnęło za sobą gigantyczny napad. Do wykorzystania, kiedy organizm będzie zmęczony i po prostu będzie wymagał trochę więcej jedzenia z powodu głodu fizycznego, nie psychicznego.
A reszta zgodnie z ustaleniami. 600kcal codziennie plus codzienne ćwiczenia.
I jeszcze im wszystkim pokażę. Będą mi jeszcze wszyscy mówili że jestem za chuda. Będą prosili żebym coś zjadła zamiast pytać się czy na pewno chcę ciastko. Będą pytali czy ważę chociaż 50kg. Będą się o mnie martwili i będą mnie podziwiali.
Chcę znów usłyszeć że jestem piękna. Chcę usłyszeć że jestem silna. Chcę usłyszeć że mam przestać już chudnąć. Chcę być niesamowita.

P.S. Biorę sobie ABC jako taką rozpiskę motywującą, ale jak limit będzie niższy a zjem 600 to ok. Ale np. jest 300 to mówię ok, dzisiaj powinno być trochę mniej niż wczoraj, bardziej jako sugestię niż ścisłą rozpiskę, bo wydaje mi się że mój plan jest optymalny. Dlaczego ABC? Pasuje mi do limitu czasowego a limity podobne do moich (najwięcej 500 a mój 600)


I mała motywacja:


Oczywiście ja mam zamiar być trochę jędrniejsza bo po pierwszę sporo ćwiczę, stosuję masę kremów no i jestem szczuplejsza od dziewczyny po lewej.

JAK JUŻ CHUDNĄĆ TO Z ROZMACHEM! 


8 komentarzy:

  1. Dodaję do obserwowanych.
    Ja też nie umiem przyznać się do wagi bez problemu. Kiedyś było jeszcze gorzej, ale tak naprawdę, wiem, że problemem nie jest waga tylko psychika.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że takie sytuacje potrafisz obrócić w dobrą motywację do działania. To jest ważne bo nie ma co się załamywać, jeszcze im pokażesz na co Cię stać. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze będą chcieli wyglądać jak Ty, kiedy będziesz przechodzić przez ulicę z podniesioną wysoko głową :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mi 3 lata temu, lekarz po bilansie powiedział, że mam nadwagę, w prawdzie jej nie miałam, ale był tak niesamowicie wredny, że zaparłam się do tego stopnia, że nie czułam nawet głodu, przez 2 miesiące wystarczała mi łyżka ziemniaków, tylko żeby mama się nie czepiała, czasem musi stać się taka rzecz, żeby zmotywowała nas do działania. Dasz radę kochana, razem damy <3 Trzymaj się :)
    http://proanaewelyn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. a notka jest taka hmm.. jak mała dziewczynka ktora stoi i płacze w sklepie że chce tego cukierka a ty tupiesz i krzyczysz ze chcesz być chuda... tu i teraz zaraz... tylko to jak widać nie jest proste.
    myślisz że 300 kcal to dobry pomysł?
    i to takie na złość światu schudnę, to też nie jest dobry pomysł, przez to rodzą się problemy w głowie..
    przecież nie ważysz chyba tych 80 co powiedział koleś? co on może się znać..
    a co do byłego? pamiętaj że faceci mają zwracać uwagę na ciebie całą a nie tylko na twój tyłek.. nie chcesz być ich laską.. bo ten były to widzę zmienia laski jak rękawiczki nie szanuje kobiet, tak naprawdę pewnie nie zależy mu na żadnej z was, tylko na "Waszej dupie" więc po to przejmujesz się takim płytkim facetem?
    Ogólnie to chciałabym żebyś podeszła do odchudzania bardziej racjonalnie, bez emocji, bez złość.. tak wiesz głeboki wdech i wydech...
    a Ty przypadkiem nie zagryzasz emocji? bo skąd napad o 6 rano..
    może zamiast szukać diety cud, i zmienijszać ilości kalorii. pomyśl dlaczego masz te napady? dlaczego jesz? i zmień to...
    ja jak jestem zła to jem, zdaje sobie już z tego sprawę, i zawsze staram sobie jakoś inaczej to rozłożyć, obejrzeć jakąś komedię czy pogadać koleżanką nie isć do lodwki.. jem też z nudów, tzn kiedyś, teraz pije kawę z mlekiem, wystarcza mi jako zajęcie się :) no i jak jestem smutna to nie jem nic.. tak mogło by być zawsze ;P i jem bo lubię gotować. a Ty dlaczego jesz?
    oglądałam wczoraj na YT filmiki dotyczące mojej metody, i gościu mówił coś takiego - świat oszalał, łączy jedzenie z miłością, jedzenie z wyjściem z przyjaciółmi, wiesz wszędzie to jedzenie, nie można się dziś nie spotkać i nie zostać czymś poczęstowanym.. i on mówił że ta metoda uczy ogólnie odpoczynku od jedzenia, nie żyć tak by myśleć co 2 godziny o jedzeniu ;) tylko jem od do, a potem mam święty spokój i mogę zająć się sobą dla siebie :) to mnie też zianspirowało :) i gości miał racje to jedzenie nas opentało gorzej niż jakieś inne używki..
    ale się rozpisałam tu u Ciebie ;) sorki heh..
    ogólnie uważaj na siebie :* i życzę sukcesów na wadzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio próbowałam sałatki z grzybami Lisnera chyba - wyjebana :-) Ech, powinni zakazać produkcji majonezu.
    Miły to ten fizjoterapeuta nie był, ale czasami takie słowa, chociaż ranią, to dają kopa do działania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że umiałaś wycisnąć z tych zdarzeń motywacje do działania, to już Ci dało mega energię na realizacje marzeń :)) Zgadzam się z Olcią 26 co do tego, że świat oszalał na punkcie jedzenie, nawet się nim przekarmiany bo nie jemy tylko z powodu prawdziwego głodu. Moja mama kiedyś mi mówiła (dając kanapki do szkoły których wręcz nienawidziłam...) "jak naprawdę zgłodniejesz to zjesz te kanapkę" i rzeczywiście jak już człowiek jest naprawdę głodny to naje się nawet dwoma kęsami byleczego. Jedyny sposób na ochoty i zachcianki to im nie ulegać i być szczerym w stosunku do siebie. Może posiadanie właśnie własnych zasad kiedy jesz a kiedy nie ułatwi dojście do celu:))) Pozdrawiam gorąco i mknij do przodu :*

    OdpowiedzUsuń
  8. tak w skrócie o mnie: głodowałam i schudłam, potem zaczęłam niby zdrowo się odżywiać i przytyłam i wymiotowałam, dziś nie głoduje nie wymiotuje, walczę ze sobą, nie tnę się, i staram się żyć. i co najważniejsze teraz chce żyć, kiedyś nie chciałam. wiem coś o tym.

    OdpowiedzUsuń